Małżeństwo Poradnik

Rozczarowanie po ślubie

Wielu młodym ludziom często wydaje się, że wspólnie z ukochanym partnerem są w stanie przenosić wszystkie góry świata, że nic nie może stanąć im na

Wielu młodym ludziom często wydaje się, że wspólnie z ukochanym partnerem są w stanie przenosić wszystkie góry świata, że nic nie może stanąć im na drodze do szczęścia. Nieodzownym zjawiskiem jest na przykład to, że w okresie narzeczeństwa lub krótko po ślubie oboje małżonkowie starają się pokazać drugiej osobie z jak najlepszej strony. Dbają o każdy szczegół, by nic nie chwiało ich wspólnym poczuciem ładu i porządku życiowego.

bukiet-slubny-500.jpg

W momencie, gdy jednak ta swego rodzaju „sztuczność” emocjonalna zanika i partnerzy przestają się tak bardzo każdą najdrobniejszą rzeczą przejmować, ale mimo wszystko wciąż oczekują sielanki, mimo, że sami przestają dawać jakąkolwiek iskierkę czy powiew świeżości w związku, wówczas zaczynają się pierwsze kryzysy.

Wydaje nam się bowiem, że ta idylla, która była przed ślubem lub trwała jeszcze trochę miesięcy po nim, trwać będzie wiecznie, bo tak musi. I tak, gdy okazuje się w pewnej chwili, że tak naprawdę zbyt wiele nas z partnerem nie łączy, przestajemy widzieć w tej osobie również obiekt seksualny, bowiem w naszych oczach traci ona na swej atrakcyjności fizycznej. Jak mówi dr Leopold Szafrańc z Poradni Przedmałżeńskiej i Rodzinnej w Warszawie (w wywiadzie udzielonym dla „Poradnika domowego” z kwietnia 1993 roku): „Nie może być udanego pożycia seksualnego po nieudanych dniach, ani dobrych dni po złych nocach. (…) Za najważniejsze uważam przełamanie milczenia na tematy dotyczące intymności.

Tylko mówienie o tych sprawach w sposób jasny, konkretny i otwarty daje szansę na porozumienie i nauczenie się siebie. Słowa w miłości stanowią wprawdzie trudną barierę, ale trzeba ją przełamać. (…) Należy też słuchać tego, co ma do powiedzenia partner, nie zbywać jego prób nawiązania kontaktu. Kiedy o problemie mówi się otwarcie, jest szansa na jego rozwiązanie, podczas gdy milczenie czy niedomówienia zawsze będą pogłębiały nieporozumienia”. Gdzie tkwi główne źródło różnych konfliktów małżeńskich? Obojętne, na jakim są one tle, ale ważne jest to, dlaczego w ogóle do nich dochodzi?!

A to już wiesz?  Jakie witaminy dla skóry?

Otóż, wynikają one stąd, że w pewnym momencie zanika pojęcie takie, jak „my”, a zaczyna się „ja” i „ty”, a więc na zasadzie: „bądźmy sobie razem, ale ty dbasz o swoje interesy sam, podobnie ze mną i niech nikt drugiemu nie wchodzi w drogę”. Poza tym schody zaczynają się wówczas, gdy dochodzi do sprzeczności interesów czy poglądów. Wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają, jest to ciekawe i podniecające, ale niestety nie na dłuższą metę.

W sytuacji, gdy każde z partnerów ma zupełnie odmienne zdanie na niemal wszystkie możliwe tematy, wcale nie jest to już takie fajne! Dochodzi nawet do tego, że nie można podjąć wówczas żadnej konkretnej, wspólnej decyzji, bo wtedy któreś musi zrezygnować ze swojego stanowiska, a jest to bardzo trudne, szczególnie, jeśli mamy do czynienia z osobą o silnym charakterze, lubiącą postawić na swoim. Bardzo źle, gdy wyniesie się złe nawyki z domu rodzinnego. Nie ma bowiem bata, i wszystkie takie przyzwyczajenia próbuje się wprowadzić również do życia małżeńskiego – i to jako mąż, żona, ojciec czy matka. Jeśli dla przykładu rozpieszczonemu jedynakowi, za którego do tej pory wszystko robiła mamusia, przyjdzie założyć swoją własną rodzinę, jego żonie z całą pewnością łatwo nie będzie, bo albo tę wadę zaakceptuje i zacznie kontynuować dawne tradycje, albo odpowiednio sobie takiego człowieka na nowo wychowa (podobno prawdziwa miłość przecież zmienia ludzi nie do poznania!) lub jest jeszcze taka możliwość, że początkowo będzie im się obojgu wydawało, że są dla siebie stworzeni, ale z czasem, gdy konflikty zaczną narastać, nastąpi ogromny wybuch wzajemnego żalu, pretensji i urazy.

Co zatem należy robić, aby chociaż częściowo uchronić siebie i swój związek przed wielkim rozczarowaniem po ślubie? Przede wszystkim – dobrze poznać partnera jeszcze w okresie narzeczeństwa. Dobrze jest trochę wspólnie pomieszkać (i niekoniecznie chodzi tutaj o sferę intymną), aby przekonać się, czy mieszkanie razem to jest „to”, co obojgu odpowiada, czy czują się ze sobą dobrze, czy potrafią podzielić zarówno radości i przyjemności, jak i obowiązki wobec siebie, wobec domu, rodziny, przyjaciół, i tak dalej.

A to już wiesz?  Gość specjalny CYBEX - Anna K podczas KTW Fashion Week

Tylko takie dogłębne poznanie ukochanej osoby może ochronić nas przed wielkim małżeńskim kryzysem, bowiem dużo łatwiej rozstać się, będąc jeszcze formalnie wolnymi ludźmi, niż już będąc związanymi aktem małżeńskim, a już nie daj, Boże, gdy ma się mieszkanie ze wspólnych pieniędzy, jedną firmę czy, o zgrozo, dzieci, które zawsze cierpią w takich sytuacjach najbardziej.
Marta Akuszewska

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy